Kiedy językowa poprawność polityczna zaczęła sączyć się w naszą codzienność, Ojciec stwierdził, że może powinniśmy się przeonacyć i zamiast rodowego nazwiska zacząć nosić nazwisko Romanik. Że niby to, które mieliśmy (i mamy do dziś, wszyscy solidarnie i uparcie, dziołchy też) takie jakieś obraźliwe się zrobiło. Uderza w godność grupy etnicznej z okolic Łącka, może urazić znaczną klientelę piwniczańskiej Biedronki i ogólnie rzecz ujmując narobić kulturowego smrodu. (No dobra, w tamtych czasach nie było biedry w Piwnicznej, nie było Delikatesów Centrum w Łomnicy, ani paczkomatu nie było. Za to była Majerzanka, ale nie taka kulturalna i smaczna jak dziś, tylko zwykła mordownia, i było „U Gazdy” przy rynku). Potem to poszło dalej – wierszyki z dzieciństwa stały się niepoprawne i różne zjawiska przestały nosić swoje zwyczajowe nazwy.
Aż tu nagle…
Przeglądałam zdjęcia z wakacji zapisane w wirtualnej chmurze i zauważyłam, że Apple zaindeksował naszą rodzinną miejscówkę jako Żydówka. Nie dawało mi to spokoju, zaczęłam kopać w necie wpisując różne kombinacje i sekwencje, bo że partyzanci, że Żołnierze Niezłomni, że Niemcy na tych terenach, to wiedziałam, ale o żadnych pogromach nikt nigdy nie wspominał. Mroki tajemnicy rozwiała mama, słusznie zauważając, że na Żydów obraźliwie mówiło się kiedyś parchy. W ten oto sposób Parchowatka, z nazwą pochodzącą od parchu – choroby racic, na którą ponoć kiedyś w tym regionie często chorowały owce – stała się Żydówką. I jak tu wierzyć internetom, applom i mikrosoftom? No nie można. I tak to jest z tą językową poprawnością polityczną. Czarne nie może być czarne, białe nie może być białe. Wszyscy jesteśmy szaroburzy. W tęczowe ciapki.
Dodaj komentarz